poniedziałek, 3 kwietnia 2017

"Świat bez Ciebie"

         Świat kręci się dalej, słońce wciąż świeci, ludzie żyją albo udają, nadal pada deszcz, ten z oczu i każdego dnia na ulicach padają kłamstwa pod hasłem "dzień dobry". Nic się nie zmieniło, wiesz? Kawa smakuje tak samo, bułki z piekarni zza rogu wciąż są chrupiące, ulubiony serial emitują na tym samym kanale o tej samej godzinie, a w gazetach wypisują te same bzdury. Może papierosy trochę zdrożały i wycofali z produkcji jakieś wino. Może któryś autobus już nie jeździ, a tramwaj zmienił trasę. Może budują kolejną galerię handlową gdzieś w centrum, a kilka dni temu wysadziło w powietrze pół Ameryki. Może. Nie wiem. Od kiedy Cię nie ma nie wiem nic. Nic mnie nie interesuje, niczego nie pragnę. No może poza tym żebyś tu była. Możesz to dla mnie zrobić? 
          Możesz znów zainteresować mnie światem?

czwartek, 30 marca 2017

W końcu wszystko się zmienia.

                 W końcu wszystko się zmienia. Wychodzi słońce, chmury rozchodzą się na boki. Na twarzy pojawia się uśmiech, znikąd, po prostu jest. Oczy promienieją. Nadchodzi taki czas, kiedy przeszłość przestaje mieć znaczenie. Wciąż jest, istnieje, ale już się nie liczy, nie ciąży nam. Zaczynasz doceniać obecne chwile, ludzi obok, niebo nad głową. Ale to nic, wiesz co jest najważniejsze? Że w końcu zwyciężyłeś, najgorsze już za tobą, nauczyłeś się walczyć, zacząłeś żyć. Z tym człowiekiem obok, czy bez niego, z bolącymi wspomnieniami, urazami przeszłości, nienawiścią ludzi pozostałych w tyle. Zacząłeś prawdziwie żyć, tylko to się liczy.


wtorek, 28 marca 2017

mówienie o najważniejszycz sprawach

..." O najważniejszych sprawach najtrudniej opowiedzieć. Są to sprawy, których się wstydzisz, ponieważ słowa pomniejszają je- słowa powodują, iż rzeczy, które wydawały się nieskończenie wielkie, kiedy były w Twojej głowie, po wypowiedzeniu kurczą się i stają zupełnie zwyczajne. Jednak nie tylko o to chodzi, prawda? Najważniejsze sprawy leżą zbyt blisko najskrytszego miejsca twej duszy, jak drogowskazy do skarbu, który wrogowie chcieliby Ci skraść. Zdobywasz się na odwagę i wyjawiasz je, a ludzie dziwnie na Ciebie patrzą, w ogóle nie rozumiejąc, co powiedziałeś, albo dlaczego uważałeś to za tak ważne, że prawie płakałeś mówiąc. Myślę, że to jest najgorsze, kiedy tajemnica pozostaje nie wyjawiona, nie z braku słuchacza, lecz z braku zrozumienia "...
.
Stephen King
 Zdjęcie użytkownika Słowem w sedno.

poniedziałek, 27 marca 2017

List do U.

                                          List do U.

            Byłem dziś na pogrzebie, zmarł mój wujek, młodszy brat mojej mamy, atmosfera w domu była dość ciężka i przygnębiająca. Niby wszystko było normalnie, przyszły siostrzenice, panował codzienny harmider, w okół wszelkie pozory beztroski i normalności, jednak w powietrzu dało się wyczuć atmosferę zadumy i przygnębienia. Nie potrafiłem zupełnie znaleźć sobie miejsca, w głowie miałem pustkę, postanowiłem wyjść. Wziąłem kluczyki, chciałem pokręcić się autem po mieście. Ostatnio lubię być sam, lubię ciszę a w domu panował sztuczny chaos nikt, nie rozmawiał o pogrzebie jednak dało się wyczuć, że każdy o tym myśli. Wsiadłem do samochodu jeżdżąc tak bez celu, wspominając wujka. Ogólnie w głowie zrobiłem sobie taki przegląd naszej znajomości próbowałem sobie przypomnieć kiedy pierwszy raz go poznałem , kiedy ostatnio się z nim widziałem, o czym żeśmy rozmawiali. Zrobiło mi się tak jakoś niewypowiedzianie smutno.

        Chciałem zrobić coś, żeby poprawić sobie nastrój. Zacząłem się zastanawiać kiedy ostatnio byłem szczęśliwy, moje myśli od razu popędziły w Twoją stronę, bo chyba ostatni raz byłem szczęśliwy właśnie z Tobą. Postanowiłem wiec to popołudnie spędzić, w taki sposób jak gdybyśmy byli razem. Chciałem odwiedzić te miejsca w których bywaliśmy. Nie wiem czy to sprawił ten pogrzeb czy ogólna atmosfera tego dnia, ale pierwszym miejscem gdzie pojechałem był grób Twojej Babci, pamiętam jak jeździliśmy tam niemal co niedziela. 
Niestety nie było tej kobiety która zwykle, sprzedawała pod cmentarzem znicze i kwiaty, ale nic dziwnego był środek tygodnia, a do tego popołudnie. Postałem więc tylko chwilę, przed grobem gdzieś pobłądziłem myślami i po mimo miejsca i otaczającej aury poczułem trochę ciepła gdzieś w środku, trochę jakbym odczuwał Twoją obecność.
         Po wyjściu z cmentarza wsiadłem do auta, i postanowiłem pojechać coś zjeść, wybór był prosty i oczywisty, postanowiłem jechać do "Sprintu" lubiłem tam jeździć z Tobą. 
           Właśnie kończyłem składać zamówienie - na moje ulubione w tym miejscu gołąbki - kiedy spostrzegłem starszego pana siedzącego samotnie w kącie. Dawno tam nie bywałem i nigdy przedtem też go tam nie widziałem, ale miałem wrażenie, że to jest jego miejsce codzienne. Kelnerka właśnie przyniosła mu kompot i wtedy dopiero zobaczyłem jego ręce. On miał najgorszy przypadek paraliżu albo choroby Parkinsona, jaki kiedykolwiek w życiu widziałem - ręce tak mu się trzęsły, że zupełnie nie mógł nad nimi zapanować. Nie było nawet mowy o tym, żeby ten człowiek dał radę napić się tego kompotu nie wylewając na siebie całej zawartości szklanki. Ale na jego twarzy malował się tajemniczy uśmiech, zupełnie jakby miał przygotowaną jakąś wielką sztuczkę w zanadrzu i zaraz zamierzał ją zademonstrować. Wyobraź sobie, że ten człowiek swoimi trzęsącymi się rękami sięgnął pod kurtkę i wewnętrznej kieszeni wyjął rurkę, nie słomkę tylko rurkę - taką jak do spuszczania wina tylko nieco krótsza - i wrzucił ją wprost do szklanki. I wiesz, co mi  się w tym wszystkim najbardziej w tym podobało? Że kiedy pociągnął łyk przez ten wężyk, rozejrzał się wokoło z tak dumnym uśmiechem, jakby chciał całemu światu ogłosić, że żadne, nawet najbardziej pokrzywione ręce nie są w stanie powstrzymać go od wypicia tego kompotu.
            I wiesz, co mnie wtedy uderzyło? Że muszę o tym opowiedzieć właśnie Tobie - trochę dlatego, że tego dnia bardzo silnie towarzyszyłaś mi we wspomnieniach, ale częściowo też dlatego, że Ty byłaś taką moją słomką. Bez ciebie, wiem to teraz, nie jestem czasem w stanie napić się życia, od kiedy się rozstaliśmy mam właśnie takie roztrzęsione ręce.
             Wiesz, co było dla mnie najtrudniejsze po rozstaniu? Najtrudniej było mi się przyzwyczaić do myśli, że już nie przyjedziesz do mnie, że już nigdy Cię nie zobaczę i nie usłyszę Twojego głosu. Nie umiałem pogodzić się z tym, że nie spotkam Cię gdzieś chociażby przypadkiem, że nie dotknę Twojego ciała, Twoich włosów, nie przytulę do swojego serca. Ta świadomość dotykała mnie tak bardzo, że wywoływała ogromny ból promieniujący do każdej komórki mojego ciała. Kiedy przychodził wieczór, ja wariowałem z rozpaczy, że nie widziałem Cię kolejny dzień, że znów nie wiem co u Ciebie. Czułem się taki beznadziejny i bezsilny, bo nie mogłem nic zrobić, aby zmniejszyć swoje cierpienie. Bardzo długo uczyłem się samotności, pustych dni i bardzo długo przyzwyczajałem się do tego, że telefon już wcale nie dzwoni, a Ciebie tak po prostu przy mnie nie ma.
           Teraz kiedy jest już wieczór siedzę samotnie przy oknie, pije herbatę i zastanawiam się co teraz robisz, gdzie jesteś i czy też czasem myślisz o mnie. Wiesz mimo, że minęło już dużo czasu, czasem zwłaszcza w takie dni jak dzisiaj, wracam myślami do tamtych chwil, brakuje mi tych zwykłych dni spędzonych z niezwykłą osobą.
                                                                            K

sobota, 25 marca 2017

O sobie samym

Jestem osobą introwertyczną, samotnikiem, stroniącym od hałaśliwej obecności innych ludzi, mam gdzieś głęboko w sobie zakodowaną jakąś anomalie społeczną. 
Mierzi mnie wyniosłość niektórych ludzi, ich wieczne przekonanie o wyższości swoich racji nad poglądami innych. Drażni mnie spłaszczenie relacji między ludźmi, wszystko obecnie sprowadza się do transakcji barterowej, coś za coś. W dzisiejszych czasach łatwiej iść z kimś do łóżka niż do teatru, spłycenie uczuć do fizyczności i sexu, zaszło już daleko za granicę absurdu, kiedyś zastanawiałem się jak długo trzeba z kimś być, żeby się z tym kimś kochać, teraz zastanawiam się ile razy trzeba iść z kimś do łóżka żeby  móc  powiedzieć,  że  jest się razem.  
Nie jestem pluszakiem do przytulania i pocieszania ani panem do seksu. Mam swoje uczucia i świadomość tego czego pragnę, mam swój wewnętrzny intymny świat, który staram się chronić. Boję się, że ktoś znowu się do niego wedrze i rozdepcze to co z takim mozołem i trudem w nim odbudowywałem po ostatnim trzęsieniu.
Za każdym razem kiedy wali się mój świat, zaszywam się głębiej i głębiej, otaczam niewidzialnym murem. 
Jeśli jednak uznasz, że warto i będziesz potrafiła skruszyć ten mur, wezmę Cię wtedy  za dłoń i oprowadzę po moim świecie. Wyjawię Ci wszystkie swoje tęsknoty, pragnienia i tajemnice. Oddam Ci nie tylko swoje serce ale i dusze, bo serce jest tylko na życie a dusza jest na wieczność.
                                                                                                                                         K. Śnioch

piątek, 24 marca 2017

" Życie jest jak podróż pociągiem "

..." Życie nie jest niczym innym jak podróżą pociągiem: składającą się z wsiadania i wysiadania, naszpikowanym wypadkami, przyjemnymi niespodziankami oraz głębokimi smutkami…
Rodząc się wsiadamy do pociągu i znajdujemy tam osoby, z którymi musimy być zawsze podczas naszej podróży: naszych rodziców.
Niestety prawda jest inna.
Oni wysiadają na jakiejś stacji, pozbawiając nas swojej czułości, przyjaźni i niezastąpionego towarzystwa.
Jednak to nie przeszkadza, by wsiadły inne osoby, które staną się dla nas bardzo szczególne.
Przybywają nasi bracia, przyjaciele i cudowne miłości..
Wśród osób, które jadą tym pociągiem, będą takie, które robią sobie zwykłą przejażdżkę; takie, które wywołują w podróży tylko smutek…
Oraz takie, które krążąc po pociągu będą zawsze gotowe do pomocy potrzebującym.
Wielu, wysiadając pozostawi ciągłą tęsknotę.
Inni przejdą tak niezauważenie, że nie zdamy sobie sprawy, że zwolnili miejsce.
Ciekawe jest, że niektórzy pasażerowie, którzy są przez nas najbardziej ukochani, zajmą miejsca w wagonach najbardziej oddalonych od naszego.
Dlatego będziemy musieli przebyć drogę oddzielnie, bez nich.
Oczywiście, nic nam nie przeszkadza, by w trakcie podróży porozglądać się- choć z trudnością- po naszym wagonie i dotrzeć do nich…
Ale niestety nie będziemy już mogli usiąść przy ich boku, ponieważ miejsce to będzie już zajęte przez inną osobę.
Nie ważne; ta podróż właśnie tak wygląda: pełna wyzwań, marzeń, fantazji, oczekiwań i pożegnań…
Ale nigdy powrotów !
A zatem, odbądźmy naszą podróż w możliwie najlepszy sposób.
Próbujmy zawierać znajomości z każdym pasażerem szukając w każdym z nich ich najlepszych cech.
Pamiętajmy, że zawsze w jakiejś chwili w podróży oni mogą bełkotać i prawdopodobnie będziemy musieli ich zrozumieć…
Ponieważ nam również wiele razy będzie plątać się język, i będzie ktoś, kto nas zrozumie.
Wielka tajemnica na końcu polega na tym, że nigdy nie będziemy wiedzieć na jakiej stacji wysiadamy, ani nawet ten, który zajmuje miejsce przy naszym boku.
Zastanawiam się, czy kiedy wysiądę z pociągu, poczuję nostalgię… Wierzę, że tak .
Oddzielić się od niektórych przyjaciół, przyjaciół, z którymi odbywałam podróż będzie bolesne.
Pozwolić, by moje dzieci pozostały same, będzie bardzo smutne.
Ale chwytam się nadziei, że kiedyś przybędę na stację główną i zobaczę jak przybywają z bagażem, którego nie posiadali przy wsiadaniu.
Uszczęśliwi mnie myśl, że współpracowałam przy tym, by ich bagaż rósł i stawał się bardziej wartościowy.
Mój przyjacielu, sprawmy, by nasz pobyt w tym pociągu był spokojny i wart starań.
Róbmy tak, by, gdy nadejdzie chwila wysiadania, na naszym pustym miejscu pozostała tęsknota i miłe wspomnienia dla tych, co kontynuują podróż.
Tobie, gdyż jesteś częścią mojego pociągu, życzę…

Szczęśliwej podróży !!! ”...
.
/z sieci/

środa, 22 marca 2017

..." Tajemnica polega na tym, by czuć, że jest się komuś potrzebnym. Wtedy człowiek, choćby nie wiem co, zawsze znajdzie siły, żeby sobie poradzić ze wszystkim. Najgorzej, kiedy ktoś się budzi rano i nikogo nie obchodzi, że się obudził. "... 
.
Anna Dymna

"Świat bez Ciebie"

         Świat kręci się dalej, słońce wciąż świeci, ludzie żyją albo udają, nadal pada deszcz, te...